poniedziałek, 21 marca 2016

Guga Kids Design Festival

W sobotę 19 marca w MCK`u Odbył się festiwal Guga Kids na któ®ym mnie i Agnieszki nie mogło zabraknąć.  Od ilości różnego rodzaju warsztatów dla dzieci można było dostać oczopląsu. Na wejściu dzieciaki budowały miasto Katowice z kartonu. Miało nawet swoją własną wieże aiffla ;)
Agnieszka świetnie się bawiła grając w gry planszowe, robiąc zajączka z filcu, drukując swojego superbohatera, domek z drewna czy obrazek ze szkła racząc przy okazji wszystkich w około różnymi historyjkami z życia. I tak np. Pani z Gryfnego Grania usłyszała historyjkę o chomiku, który kiedyś uciekł za lodówkę oraz o perypetiach z jego z tamą wyciągania.  Pana ze Stolarni Hirsch na wejściu Agnieszka się wystraszyła, choć nie wiem dlaczego. Tak się rwała do tych kawałków drewna a jak tylko uprzyjmy Pan przyszedł zaproponować jej krzesełko czmychnęła za mnie. Co jest w jej przypadku niecodziennym
widokiem. Ale nic straconego, poszłyśmy tam nieco później, Aga siadła do robienia domków i już bez żadnych oporów pozwoliła sobie pomóc i raczyła tegoż Pana historyjkami.
Nie minęło mnie stanie w kolejce do malowania buzi, bagatela półtorej godziny w kolejce aby Pani Dorota Spaczyńska-Pilorz mogła na Agnieszki buźce namalować spajdermena. Co tam księżniczki, motylki i inne bardziej dziewczęce wzory, Aga jak tylko usłyszała, że jest malowanie twarzy pognała z nastawieniem że ma być spajdermen i nic innego. Na szczęście Pani na tablicy wzorów miała takowego. A mnie los sprzyjał bo ten wzór był tylko na górną część twarzy i pod opuszczoną grzywką wiele nie było widać :) I tak podczas gdy ja kwitłam w kolejce moja córka się świetnie bawiła łowiąc rybki, obserwując lego robotykę i robiąc capoerowskie wygibasy pod wystawą obrazków na sztalugach. Grunt, że wszystko w obrębie mojego wzroku.
Próbując obejrzeć co oferując wystawcy trafiłyśmy jeszcze do Helen Doron na bajkę po angielsku a jak się bajeczka skończyła to Pani zajęła dzieci grami edukacyjnymi na tablecie. Co oznaczało dla mnie chwilę wytchnienia.

Wyszłyśmy po 4 godzinach, Aga szczęśliwa a ja w sumie też powinnam bo dzięki takiemu natłoku warsztatów nie mogłam za wiele wydać na ciuszki bo mi nie było dane za wiele czasu na obejrzenie wszystkiego mi Aga nie dała.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz