W te ciepłe, a raczej upalne dni balkon mieliśmy otwarty
szeroko. Z tego zaproszenia czasem korzystał jakiś robaczek. Za którymś razem
przypałętał się żuczek.
Woła mnie mężuś:
M: choć tu Ania, robak
Ja: zrób coś bo odleci
M: ja go do ręki nie wezmę
Ja: Aga zobacz robal
Na scenie pojawia się Agnieszka
M (do mnie ze śmiechem): zrób coś
Agnieszka zrobiła zamachnęła się raz a porządnie i z
robaczka zrobił się naleśnik, który szybko wylądował za balkon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz