Pisałam już o zamówionych podobraziach i o zapale Agnieszki
aby je wykorzystać, zaraz już teraz natychmiast. A matka dwoi się i troi aby:
Raz na stole w ekspresowym tempie pojawiły się farby, pędzle
i woda o której nagminnie matka zapomina. Och ma ze mną ta moja Agnieszka
straszne zgryzoty :)
A dwa aby gdzieś cichaczem część podobrazi schować, choćby
za meble, które od ściany odstają, wcisnąć aby pociecha od razu w swoim szale
twórczym nie pomalowała wszystkich. Oczywiście nie tak łatwo ją oszukać.
A jak już wszystko gotowe na stole leży, mogę wreszcie
usiąść naprzeciwko Agnieszki i skorzystać z okazji aby też coś namalować ponieważ
w swej dobroci pociecha moja pozwoliła mi łaskawie z jednego podobrazia
skorzystać.
Aga namalowała komara.
Choć ja myślałam że to kotek a tatuś myślał że to może jakaś ważka.
A tu moje drzewko:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz