Jedno z zadań w kalendarzu adwentowym polegało na zrobieniu aniołka masy solnej.
Dzieci wałkowały i wykrawały foremkami do ciasteczek zawieszki.
Potem je wypaliłam o wykończyłam techniką decoupage.
Jedno z zadań w kalendarzu adwentowym polegało na zrobieniu aniołka masy solnej.
Dzieci wałkowały i wykrawały foremkami do ciasteczek zawieszki.
Potem je wypaliłam o wykończyłam techniką decoupage.
Nawet nie wiem kiedy to przeleciało, a już jesteśmy na ostatniej prostej w odliczaniu do świąt
Ale puki co, tak nam minął trzeci tydzień odliczania.
Kolejny tydzień z kalendarzem adwentowym za nami. Tym razem było sporo zabaw na śniegu (w tym roku nie chowałam zadań do kalendarza tylko na bieżąco wybierałam zadania więc jak spadł śnieg to wybrałam odpowiednią karteczkę ), był Mikołaj oraz świąteczne bajeczki i książeczki.
W tym roku nie tylko Agnieszka ma kalendarz, do zadań dołączyli również jej bracia. A ponieważ mają oni dopiero 2 lata to i część zadań trudności wykonania dopasował do nich.
Zbliżają się święta i jak to roku zbliża się odliczanie do nich z kalendarzem adwentowym. W tym roku w wersji na wianku.
Makaronowe zabawy z córką gdy była młodsza praktykowaliśmy po wielokroć. Chłopcy na tworzenie figurek czy biżuterii są za mali. Ale znaleźliśmy coś dostosowanego pod ich wiek.
Pomysł na takie obrazki zaczerpnęłam z którejś z grup typu "zrobione z mamą", nie pamiętam już dokładnie na której to widziałam ale zapamiętałam do późniejszego wykorzystania.
I tak nastał ten moment. Bazę przygotowałam już wcześniej i teraz wystarczyło zwołać ferajnę do stołu.
W tym roku na groby w wersji jesiennej stroiki z ramką. A przynajmniej taki był plan do puki nie okazało się że mężuś stare ramki z odzysku wyrzucił.
I tak jeden stroik jest na oknie z drewna a drugi na metalowej ramce do przypinania zdjęć.
Paczuszki niespodzianki dla dzieci w klasie córki z okazji urodzin. W środku cukierek i zabawna gumka do gumowania.
Wiecie co się mówi o dzieciach i ciszy? Ja wiem a i tak mnie nie zaniepokoiło, że przestałam słyszeć chłopaków gdy rozmawiałam z córką w innym pokoju.
Olek już był w klatce z królikiem, Marcin na szczęście jeszcze nie.
W tym roku chłopcy kończą 2 lata, chodzą do żłobka i jako że Agnieszce cukierki do przedszkola i potem do szkoły pakowałam nieszablonowo to i dla chłopaków chciałam coś wymyśleć. Przejrzałam materiały, którymi dysponuje w domu i mój wybór padł na tort z kartonowego pudełka.
Znalazłam tę masę pod nazwą piasek księżycowy, mąka ziemniaczaną i olej. Przypomina to piasek kinetyczny, można robić z tego babki.
Cała trójka świetnie się bawiła.
Gdy ma się małe dzieci ciężko od nich oczekiwać, że same wpadną na pomysł i wykonanie czegoś dla taty czy mamy na urodziny, imieniny czy dzień mamy czy taty. Warto im pomóc.
Z moimi bliźniakami (we wrześniu skończą dwa lata) tutaj na dzień taty wykonaliśmy koszulkę. Mężuś we wrześniu ma urodziny i już myślę co by tu z chłopakami zrobić 😁
Chłopcy trochę zakatarzeni, więc siedzimy w domku. A matka urozmaica im dzień wymyślając różne zabawy.
+-++*+chłopcy moi piją wodę, czasem gdy wyciskamy sok z pomarańczy też trochę dostaną, ale napiją się odrobinę i sięgają po wodę. Zauważyłam natomiast że gdy zrobię sobie koktajl to chętnie się do niego przyłączają. Więc zrobiłam koktajl owocowy dla nich.
Ta skrzynka wiele przeszła. Dostałam ją kilka lat temu, gdy córka miał może 5-6 lat. Wtedy wymyśliłam dla niej zastosowanie w postaci gry.
Potem mąż miał ją przerobić wg mojego kolejnego pomysłu. I tak straciłam ją z oczu na kilka lat. Znalazłam ją w ogródku. Mąż robił porządki w aucie gdzie ją znalazł i podrzucił do ogródka gdzie przezimowała.
Uznałam że jest piękna w swojej nowej podniszczonej (widać że wiele przeszła) wersji i postanowiłam dać drugie życie. Mój wybór padł na osłonkę na wiosenną aranżację na parapet tarasu.
Mamy 19 miesięcy i próbujemy różnych zabaw.
Tutaj łączenie w pary, czasem się udaje czasem nie zabawa zawsze przednia.
Po śmierci mojego taty parę lat temu mama przy okazji robienia porządków z jego rzeczami zapytała czy chcę te płyty.
Wzięłam je aby mieć pamiątkę po tacie, ale sama fanką winyli nie jestem i nie mam na czym ich słuchać więc wylądowały w piwnicy.
Gdy kupiliśmy dom wpadł mi do głowy pomysł jak mogłabym je wykorzystać.
Z bliźniakami to jest tak, jeden cię zajmuje czymś a drugi w tym czasie broi.
I tak Olek przylazł do mnie i zagaduje a Marcin w tym czasie po krzesełkach wspiął się na stół, te paluszki moczone w herbacie musiały być bardzo dobre.
W nowym domu mam sporo miejsca na nowe roślinki. A co za tym idzie potrzebuję sporo osłonek tudzież doniczek.
Pierwsza moja myśl to żeby je kupić. Okazało się to nie takie łatwe jak mi się wydaje. Albo kształt mi się nie podobał, albo wielkość nie ta. A jak już znalazłam to się okazywało że jest już ta wielkość co trzeba i kształt ok to gama kolorystyczna wąska.
W pewnym momencie natknęłam się na dość drogą czarną ceramiczną osłonkę na doniczkę, której kształt przypomniał mi że widziałam w piwnicy słoiki o takim kształcie. I już wiedziałam co będzie dalej.
Miało być jak co roku, czyli cała ferajna dzieci rozbieganych ich po ogródku. Niestety jest jak jest i nie mogłem się to odbyć w ten sposób.
Co nie oznacza że nie odbyło się wcale, w tym roku Agnieszka po prostu nie miała konkurencji. I mimo moich obaw ona sobie nie krzywdowała z tego powodu.
Jak w domu robi się cicho to wiadomo że dzieci rozrabiają. Moi chłopcy absolutnie od tej teorii nie odbiegają I udowadniają jak to pięknie potrafią się "bawić" po cichu. Marcin rozpakował wszystkie jajeczka czekoladowe, Olek za to dobrał się do mojej półki.
Kolejny pomysł, który przyszedł mi do głowy po zwiedzenie garażu i piwnicy naszego nowego domu. Tyle tu jest "skarbów" do wykorzystania. Koleżanka miała urodziny i chciałam jej coś sprezentować. Miałam w domu wszystkie niezbędne elementy do stworzenia miłej dla oka kompozycji w słoiku.
Chłopcy posiadają komplet piłeczek sensorycznych oraz aż dwa komplety klocków. Klocki do tej pory służyły tylko do układania wieży, którą chłopcy potem rozwalali. Chciałam wykorzystać potencjał jaki mają w sobie te klocki, puki co są za mali na liczenie więc wykorzystujemy go nieco inaczej.
Tutaj np. rzucamy nimi do celu, czyli do miski. Basen z kulkami też nadał się do zabawy.
W tym roku na mojej nowej komodzie w moim nowym salonie po raz pierwszy stanęła świąteczna dekoracja. Elegancka w swej prostocie z jakże oryginalnym wykończeniem w postaci kloszy z żyrandola.
Nakrętki po musach owocowych. Może być z nich kolorowa przeplatanka, sorter, można je układać w różne kształty, wkładać i wykładać np z koszyczka - w ten sposób chłopcy ćwiczą rączki, z sorterem uczymy się o kolorach ,można też budować wieże z kolorowych nakrętek wg malowanego wzoru. A to tylko kilka pomysłów na ich wykorzystania.
Pojemniczki w kształcie zajączków nadają się idealnie na Wielkanoc, ja natomiast przygotowałam je na pożegnanie/powitanie z klasą.
Przeprowadzaliśmy się i Agnieszka zmieniała szkołę, z tej okazji chciała się pożegnać ze starą i przywitać z nową klasą.
W zajączkach ukryta była słodka niespodzianka.
Pierwsze podejście do zabaw plastycznych z chłopakami.
Na pierwsze podejście wybrałam farby plakatowe i gąbeczki do rapowania o różnym kształcie.
W szkole Agnieszki ogłoszono konkurs na Marzannę, nagroda ... punkty za zachowanie.
Zmora moja ma niewyparzony język więc dodatkowe punkty jej się przydadzą więc dostała ode mnie zadanie - wykonać Marzannę.
Po przeprowadzce do nowego domu znaleźliśmy w nim sporo "skarbów"po poprzedniej właścicielce. Większość z tego pojdzi do śmieci lub na złom, ale kilka przedmiotom można było dać drugie życie. I tak powstał stroik na cmentarz dla mojego taty z gąska znalezioną w naszym nowym domu.
Tablica manipulacyjna jaką wymarzyłam sobie dla chłopaków kosztuje ok 500 zł. No cóż kocham ich ale tyle pieniędzy wydać na zabawkę na chwil parę? Można wydać o połowę mniej i zrobić ją sama. Tak pomyślałam i tak zrobiłam. A właściwie zrobiliśmy, ponieważ tym razem sporą część pracy, tę mniej twórczą, wykonał mężuś.
Nie jest to może tak piękna jak to za 500 zł, ale jest wyjątkowa bo jest nasza.
Córka ma książkę pamiątkową, pięknie wydana i skrupulatnie wypełniana przez kilka pierwszych lat.
Chłopakom takowych nie zakładałam, za to na ścianie zawisły dwie ramki metryczki o wymiarach 40x30 cm każda.
Dla Marcina to fajna zabawka, Olek daje radę nawet trafiać kolorystycznie. Marcin nie ma w sobie za grosz delikatności, dlatego mama robiła już go po raz trzeci, Za każdym razem z grubszego kartonika :)
Kasza jaglana i mak tak ich zajęły że nawet nie zauważyli kiedy mama zrobiła placuszki bananowe. Po raz pierwszy miałam taki spokój przy smażeniu i zero pomocników 😂😁