Jak w domu robi się cicho to wiadomo że dzieci rozrabiają. Moi chłopcy absolutnie od tej teorii nie odbiegają I udowadniają jak to pięknie potrafią się "bawić" po cichu. Marcin rozpakował wszystkie jajeczka czekoladowe, Olek za to dobrał się do mojej półki.
Gdyby to był Marcin pewnie bym panikowała czy już czegoś nie zjadł. Olek jakoś nigdy nie przejawiał ciągot do testowania smakowego tego co ma w rączkach. I puki co, a obecnie ma już 19 miesięcy, nic w tym względzie się nie zmieniło.
Te moje chłopaki to bliźniaki, choć momentami aż trudno w to uwierzyć tak są różni w charakterze, upodobaniach i nawet wyglądzie. No może odkąd tatuś ich obciął maszynką trochę bardziej się do siebie upodobnili. Wcześniej Marcin miał włosy proste jak struna natomiast Olek miał loczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz