Aga zapałała chęcią zrobienia z nich ludków.
Robiła samodzielnie, mama mogła jej robić dziurki w dokładnie wskazanym przez pociechę miejscu na kasztanie.
I tak wyszedł stworek z kasztana, plasteliny, piórek i listków, które znalazłam przez przypadek w książce (po kilku latach leżakowania znalazły zastosowanie)
Gdzie się nie dało na patyczek, tam wspomagałyśmy się klejem na ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz