Moja córcia lubi gotować, powiedziałabym nawet że lubi eksperymentować w kuchni. Puki co na małą skalę dostosowaną do jej wieku. Kilka próbek jej szaleństw przyszło nam już jeść.
Tym razem padło na naleśniki, aczkolwiek to że to naleśniki było totalną tajemnicą, której nie można nam było z mężem odgadnąć.
Wiem tylko, że Aga wzięła 2 jajka (o czym świadczyły skorupki znalezione później na kuchennym blacie),nie wiem ile dała mąki (trafiła na pszenną co nie jest takie oczywiste przy 5ciu rodzajach w półce stojących obok siebie) ani ile wlała mleka bo nie wolno mi było patrzeć. PO wymieszaniu składników zawołała mnie do kuchni słowami:
Choć pokażę Ci jak się to robi żeby było pyszne, potrzebujesz (i wylicza na paluszkach):
- mleko
- maka
- jajka
Będziemy mogli zjeść to zobaczymy jakie to pyszne, jakie to
piękne.
Syperlatywom nie było końca.
Gdy w końcu doszłam do kuchni zgodnie z instrukcją mojej 5cio latki dużą blachę z piekarnika wyłożyłam papierem do pieczenia na który Aga wlała swoje super dzieło a ja włożyłam do piekarnika.
po jakiś 10-15 minutach wyjęłam upieczony placek, naleśnik, który Aga pokroiła dla każdego po kawałku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz