Agnieszka na tyle na ile to możliwe wie, że ludzie umierają
i idą do nieba. Z sytuacją, kiedy trzeba było jej to wyjaśnić spotkaliśmy się w kwietniu kiedy to zmarła
moja babcia a Agnieszki prababcia. Ponieważ jeździliśmy do Warszawy w odwiedziny
do prababci regularnie (która Agnieszka nazywała po prostu babcią) i Agnieszka
ją znała i pamiętała to i jej brak został by szybko zauważony. Pojechaliśmy na
pogrzeb i wytłumaczyliśmy że babcia umarła i poszła do nieba.
Agnieszka na pogrzebie była, choć większą jego
część uroczystości przespała na rękach taty. Co chyba
nawet było lepsze bo nie chcieliśmy aby zobaczyła babcię w trumnie.
Na cmentarz co roku również chodzimy razem a w tym roku pod
krzyżem za babcię zapaliłyśmy znicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz