Aga ma awersję do spodni, założy je jedynie kiedy nie mają zamków i guzików. Czasem po wielkich pertraktacjach założy takie z guziczkiem lub gdy matka ją ubiera i niepostrzeżenie przed wzrokiem pociechy na tyłek wciśnie i bluzką zasłoni (ale ta sztuka rzadko się udaje bo pociecha inteligentna jest i kontrolnie sprawdza co jej matka na tyłek wciąga).
Tak więc pozostają nam legginsy.
Pociecha moja ma dziwny nawyk robić wślizgów na kolanach czego portki jej ulubione nie wytrzymują i tak raz na tydzień tudzież raz na dwa Aga wraca z przedszkola z dziurą na kolanie. Czasem trafi się bonus i dziury są na kolanach dwóch :)
Matka biega po pasmanteriach i kupuje naprasowanki. Zapas mi się ostatnio skończył a sklep nie bardzo po drodze. Można kupić i przez internet, ale takie łatki czy naprasowanki kosztują tyle co niemalże para legginsów.
W domu zalega mi trochę materiałów, z których uszyłam Agnieszce kilka maskotek. Jeszcze trochę go zostało tak więc zamiast zaprasowywać kolejne dziury, które niekoniecznie wypadają symetrycznie na kolanach jednej pary portek zrobiłam tych dziur więcej ... tak tak wzięłam nożyczki i zrobiłam na każdym kolanie 4 podłużne dziury.
Ale spokojnie, zanim dokonałam tego wandalskiego dzieła na legginsach mojej córki, wszyłam od wewnętrznej strony dwie łatki. I tym sposobem pod dziurami kryje się kolorowy materiał (legginsy są szare więc wszystko razem dobrze się komponuje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz