Z nad morza przywiozłam całkiem pokaźną ilość muszelek, piór oraz patyczków wyrzuconych przez morze.
Oprócz tego co przywiozłam znad morza potrzebowałam:
lakieru
żyłki
powrozu (Aga z tatą zrobili go samodzielnie w Warowni Inwałd)
kleju na ciepło.
Muszelki polakierowałam - lakier wydobył z nich trochę koloru.
Najpierw na stole ułożyłam kompozycję jaką chciałam uzyskać, żyłkę pocięłam na odpowiednie kawałki (miałam cienką więc złożyłam ją na trzy), przywiązałam do patyczków i do niej przykleiłam klejem na ciepło muszelki.
Do największego patyczka przywiązałam powróz i gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz