wtorek, 22 maja 2018

ślizgiem do celu - curling w wersji domowej

Podczas kilku brzydkich dni, kiedy za oknem tylko deszcz i deszcz zorganizowaliśmy sobie zawody. A ponieważ Aga do cierpliwych nie należy, i jak widzi że matka coś kombinuje to skacze koło mnie i żyć nie daje pytaniami:
- kiedy już?
 Dlatego kolejna zabawa powstałą w minutę, dosłownie :)

Do tej zabawy zainspirowała mnie wizyta na festiwalu wannado w zeszłym roku. Curling był jedną z wielu dyscyplin  sportowych, którą dzieci mogły podpatrzeć i same spróbować.

Wiecie co to za dyscyplina sportowa curling?

Należy ona do zespołowych sportów precyzyjnych, podobnych do pétanque czy bocce. Jest on rozgrywany na prostokątnej tafli lodu. W rywalizacji biorą udział dwie drużyny liczące po 4 zawodników. Do gry używa się kamieni, które są wypuszczane na lodzie w kierunku celu zwanego domem. Liczba przyznanych punktów zależy od liczby kamieni znajdujących się najbliżej środka domu. Poziom umiejętności, precyzja i złożoność wykonywanych zagrań oraz odpowiednia strategia sprawiają, że curling jest nazywany „szachami na lodzie (źródło:www.wikipedia.org)

U nas zamiast kamieni są bransoletki a dla łatwiejszego policzenia wyniku zamiast jednego środka - domu - jest kwadrat naklejony z taśmy izolacyjnej.


Zadanie polega na trafieniem bransoletką w kwadrat puszczając ją po podłodze ślizgiem.
Każdy zawodnik, czyli Aga, ja i tatuś, miał do dyspozycji cztery bransoletki. Punkt był za każdą, która wylądowała w kwadracie. Ale jeśli jakaś znalazła się w kwadracie a następna bransoletką ją wypchnęła to ta wyrzucona poza kwadrat już się nie liczy.



Aga zrobiła nam linie z której zaczynamy. Oczywiście nasza była dużo dalej od tej, z której zaczynała ona.
Rund było cztery. Po każdej liczyliśmy nasze bransoletki w kwadracie a na koniec zsumowaliśmy punkty. 




I zgadnijcie kto wygrał :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz