Zabrałam do Ustronia Agnieszkę i jej kuzyna o rok starszego na wakacje. A do pomocy moją mamę. Po czymś takim potrzebny by mi był dodatkowy urlop żeby wypocząć. Ale dzieciaki wróciły szczęśliwe, zadowolone i bez uszczerbku na zdrowiu. Moja psychika chyba ździebko ucierpiała przy tych dwóch urwisach, ale czego nie robi się dla dzieci.
kilka anegdotek zapamiętanych. Było ich wiele ale pamięć już nie ta:
Babcia: kto popsuł reklamówkę?
Agnieszka: nie ja, Karol też nie. Pilnowałam go
Agnieszka: mama, reklamówka się popsuła. Ale to nie ja ani Karol. Sama się popsuła
Agnieszka(ma chrapkę na oblaty): nie
Babcia do Karola (Karole ma odruch wkładanie ręki w spodenki): czego tam szukasz
Agnieszka: pewnie zabawek
Agnieszka: Będziesz mnie pilnowała, żeby babcia na mnie nie krzyczała?
Mama (czyli ja): Uważaj dziecko moje
Agnieszka: mama nie jestem dziecko, matko Ty moja
Agnieszka: ej, cicho mamo. Nie wolno kłócić się ze ślimakiem
mama(czyli ja):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz