środa, 18 lipca 2018

Ośrodek Kultury Morskiej w Gdańsku

Wybraliśmy się na kilka dni do Gdańska, zdecydowaliśmy się na domki kempingowe blisko plaży. W piękne słoneczne dni do morza mieliśmy jakieś 200-300 metrów a w dni pochmurne wystarczyło wsiąść w tramwaj (przystanek przy plaży) i po kilku chwilach byliśmy już w centrum Gdańska.
Wybraliśmy się jednego z takich słabszych dni do Ośrodka Kultury Morskiej jest to oddział Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Kupując jeden bilet można zwiedzić:
- wystawę w OKM "Łodzie ludów świata" 
-  Żurawia
- statek "Sołdek"
- spichlerze
- przeprawić się promem "Motława" w obie strony
Z racji wieku (Aga jeszcze nie ukończyła 7 lat) córcia miała bilet darmowy a my za taki pakiet zapłaciliśmy 23 zł od osoby.


Najpierw wybraliśmy się na wystawę  "Ludzie ludów świata"
znajdziemy tutaj łodzie  z całego świata, od Norwegii po Tanzanię i od Wietnamu po Włochy. Ekspozycję uzupełniają fotografie i filmy w kioskach multimedialnych.


















  
Żuraw - dawny dźwig portowy - to był drugi punkt naszej wycieczki. Przylega on do Ośrodka Kultury Morskiej.
Tutaj znajdują się wystawy pokazujące pracę ludzi związanych z portem - tragarzy, dokerów, kupców, szyprów, żaglomistrzów, powroźników.
Obejrzeliśmy w miniaturze wnętrza spichlerzy, makiety drewnianych nabrzeży, modele statków, pogłębiarek toru wodnego i dźwigów.
Mężowi najbardziej podobał się jednak mechanizm Żurawia, który tworzą dwie pary drewnianych kół deptakowych.
Idąc wąskimi, drewnianymi schodkami na najwyższą kondygnację dotarliśmy do mechanizmu, którego praca opierała się na bardzo prostej zasadzie. By Żuraw dźwigał z pokładów statków towary należało wprawić koła w ruch. W ten sposób na kołowrót nawijała się lina. Ale co napędzało koła? Otóż wchodzili do nich robotnicy i stąpając po przymocowanych od wewnątrz deskach, rozkręcali mechanizm (stąd określenie "koła deptakowe"). Cztery osoby mogły "podnieść" ciężar o wadze nawet dwóch ton.

Agnieszce ogromne koło również się podobało, cała reszta nieco mniej ją zainteresowała. Natomiast przypadły jej do gusty gry znajdujące się na każdym poziomie.
















Po wyjściu z Żurawia udaliśmy się schodkami w dół na prom i po króciutkim rejsie byliśmy już po drugiej stronie Motławy.








Po zejściu z promu swoje kroki skierowaliśmy na statek  "Sołdek", na ten punkt naszej wycieczki najbardziej czekał mężuś.


Mężuś się nie zawiódł, bardzo mu się na statku spodobało i nawet Agę zaraził swoją radością :)




























Drugim i ostatnim punktem po tej stronie Motławy były Spichlerze na Ołowiance.
Główna wystawa w Spichlerzach to: "Polacy na morzach świata" i prezentuje morską historię Rzeczpospolitej od czasów średniowiecznych po współczesne. 
Wśród najciekawszych eksponatów znajdziemy tu ładunek średniowiecznego statku handlowego zwanego "Miedziowcem" oraz artyleria, wyposażenie i rzeczy osobiste marynarzy ze szwedzkiego okrętu wojennego Solen, który zatonął na wodach Zatoki Gdańskiej w bitwie pod Oliwą, w 1627 roku. 
przeszliśmy przez galerię sztuki marynistycznej, czyli wystawę "Galeria Morska" z unikalnym malarstwem Ajwazowskiego, malarzy holenderskich XVIII wieku, Ruszczyca, Gierymskiego, Malczewskiego, Wywiórskiego.





Tutaj też Aga znalazła coś dla siebie, czyli interaktywną grę,  mogła sobie postrzelać z armaty. Ta była prawdziwa natomiast zatopiony statek już wirtualny.



Po opuszczeniu spichlerzy i przeprawie powrotnej promem, poszliśmy jeszcze raz do Ośrodka Kultury Morskiej ponieważ mieliśmy wykupione bilety na interaktywną salę: "Ludzie-Statki-Porty"
Aga jeszcze nie płaciła ponieważ nie skończyła 7 lat a bilet normalny kosztuje 8 zł.
Tutaj nie tylko Aga się świetnie bawiła, mimo że wystawa jest stworzona po kątem dzieci. 
Jak powstaje wir wodny, fala tsunami czy też jak działa bateria słoneczna to eksponaty z którymi zetknęliśmy się już wcześniej w Centrum Hewelianum w Gdańsku natomiast inne stanowiska to była dla nas nowość. Mogliśmy wcielić się w rolę kapitana i dowodzić jednostką z pokładu mostka kapitańskiego, sterować modelami różnego typu statków a Aga z tatą próbowali załadować różnie towary na kontenerowca, 
Córcia batyskafem zawędrowała do wraku statku (wirtualnie:), podnosiła ciężkie worki dźwigiem.
Te i  wiele innych stanowisk odwiedziliśmy podczas spędzonej na wystawie godziny















































To było bardzo mile spędzone popołudnie, ale też sporo się dowiedzieliśmy i nauczyliśmy.
Gorąco polecam obejrzeć te wystawy jeżeli będziecie kiedyś w Gdańsku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz