Naszą eksplorację Ojcowskiego Parku
Narodowego i jego okolic zaczęliśmy od jaskiń. W tej okolicy dostępne do
zwiedzania są 4 jaskinie, dwie w samych Ojcowskim Parku Narodowym i dwie
nieopodal:
- Jaskinia Ciemna
- Jaskinia Łokietka
- Jaskinia Nietoperzowa
- Jaskinia Wierzchowska
Jako pierwszą postanowiliśmy zwiedzić tę
największą, czyli Jaskinię Wierzchowską.
Zmorka nastawiła się na szukanie nietoperzy i
bardzo intensywnie ich wypatrywała podczas całej wycieczki. Jednak jej ciężka
praca została nagrodzona dopiero przed samym
wyjściem z jaskini.
Swoją wycieczkę zaczęliśmy na parkingu jakieś 800 metrów od samej jaskini.
Na początku naszej trasy natknęliśmy się na źródełko.
Nie obyło się też bez zboczenia z trasy aby zaliczyć skałki. Aga nie byłaby sobą gdyby nas gdzieś nie zaciągnęła.
Jaskinia Wierzchowska to największa jaskinia na Jurze, jej długości to prawie 1000 m.
Należy
pamiętać, że w jaskiniach temperatura jest nieco inna niż na zewnątrz więc
nawet latem trzeba się obrać odpowiednio. Temperatura w środku nie przekracza 8
stopni.
My byliśmy na to przygotowani :)
Trasa w Jaskini Wierzchowskiej Górnej
prowadzi krętym Przesmykiem Długim poprzez Salę z Kotłami i Hotelik do
największej komory jaskiniowej - Sali Balowej i dalej do Sali Człowieka
Pierwotnego - ta jest położona najwyżej i jest w niej najcieplej.
Długość trasy to ok. 700 metrów.
Dodatkowymi atrakcjami podczas
zwiedzania są: człowiek jaskiniowy - Neolitos, niedźwiedź jaskiniowy, lew oraz
hiena jaskiniowa. Oczywiście wszystkie eksponaty to makiety :)
Ich kości odnajdywano w korytarzach
jaskini.
Sala Człowieka Pierwotnego - to ta sale jest położona wyżej. Po wejściu do niej wyczuwaliśmy wzrost temperatury, czyli było ciepło.
I to tu można spotkać nietoperze ponieważ sala ta jest blisko jednego z trzech wejść do jaskini (dla zwiedzających dostępne jest tylko jedno z tych trzech wejść i tylko z przewodnikiem)
Mnie i mężowi udało się je dostrzec w tej sali, Agnieszce one umknęły. Na szczęście na sam koniec wycieczki nasza rozżalona nieco córcia miała okazję podziwiać dwa nietoperze, które koło nas latały.
Przewodniczka w Jaskini Wierzchowskiej pokazała nam pająki - Meta menardi, czyli Sieciarz jaskiniowy - najbardziej jadowity pająk w Polsce.
tutaj widać pająka meta menardi czyli sieciarza jaskiniowego |
Niedaleko wejścia dla zwiedzających
widoczne jest to drugie wejście
W drodze powrotnej do auta również nie obyła się bez zboczenia z chodnika, bo znalazła się jeszcze jakaś ścieżka, której Aga nie wypatrzyła idąc do jaskini.
Chodząc po skałkach natknęliśmy się na mini jaskinie - roiło się w niej od tych pająków, od jajeczek do
wielkie okazy, bryyy
Jak lubię robić zdjęcia i wszystkiemu co się da je robię to tam jakoś tak akurat o tym nawet nie pomyślałam.
Ponieważ nie było jeszcze za późno to ruszyliśmy w poszukiwaniu jakiegoś zamku i tym sposobem trafiliśmy na Zamek w Ojcowie.
A właściwie mniej zamek jak ruiny średniowiecznego zamku w postaci resztek murów obronnych, części mieszkalnej oraz wieży i bramy wjazdowej.
Zamek powstał jak większość warowni na Jurze w II połowie XIV wieku.
Zamek powstał jak większość warowni na Jurze w II połowie XIV wieku.
Aby dojść do Zamku, trzeba było z parkingu przejść przez znaczną ilość schodów.
Studnia, czyli wieka dziura w ziemi jak zwykle zainteresowała moją dwójkę dzieciaczków :)
Przy parkingu znajduje się malutki park - skwer oraz ścieżka i skały. Aga z tatą nie mogli się oprzeć.
Tym razem chciałam je sobie darować, ale zostałam wezwana do fascynującego zjawiska, które "koniecznie musisz sfotografować".
No więc poszłam a tam żuczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz