Zrobiłam coś strasznego, zrobiłam to pierwszy i ostatni raz ... chyba. A mianowicie poszłam do sklepu plastycznego z Agnieszką. Najpierw jak usłyszała że idziemy do sklepu, który jej się pewnie spodoba padło hasło:
-z zabawkami?
ale jak tylko weszła do sklepu plastycznego to szybko o zabawkach zapomniała.
I tak chodziłam za moją pociechą pilnując aby koszyk się nie przepełnił za szybko.
I tu taka nasza dyskusja przy farbach:
ja: kochanie wybierz 2 kolory farb dla siebie
Aga:mamo a jakich farb Ty potrzebujesz?
ja: mam wszystkie mi potrzebne, może jedynie tę (wskazując na białą) wezmę
Aga: mamo, potrzebujesz farb. Mamo patrz (i wyciąga ku mnie całą paletę kolorów, które sobie wybrała) których kolorów potrzebujesz?
ja: wybierz dwie dla siebie a ja zastanowię się jakie jeszcze mogą mi być potrzebne
Aga: mamo masz (i wręcza mi z wybranych przez siebie), potrzebujesz niebieskiego?
ja: niebieskiego mamy dużo
Aga: a potrzebujesz czarnego (to był w zasadzie szary metalik)?
ja: tak, takiego nie mamy i może mi się nawet przydać (zgodne i z prawdą)