Balonów nie pozwoliła Zmora ściągnąć, zakładam że jeszcze w ruch pójdą nogi potem.
Na sznurku rozwiesiłam paski pocięte z bibuły.
Myślałam o czymś ala siatkówka. I w pierwszej wersji tak właśnie było. Ja po jednej stronie "siatki", Aga po drugiej a za piłkę służył balon.
Ale potem córcia poleciała do swojego pokoju i wróciła z rakietą, i tak siatkówka zmieniła się w tenis. Za piłkę dalej służył balon, żyrandol ocalał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz