Miała być Marzana na konkurs do przedszkola ... i była ale dopiero za drugim podejściem.
Za pierwszym po owinięciu patyków słomą, po zrobieniu głowy ze starej koszulki męża córcia zaczęła ubierać naszą Marzannę moją chustą i wtedy okazało się, że to ubranie dla chłopca bo to ma być chłopiec. Pod czujnym okiem córci, klejem na ciepło przykleiłam mu włosy z włóczki wyprutej ze starego swetra.
I tak powstał Marzan, z którym córcia absolutnie nie chciała się rozstać.
A więc następnego dnia a piać na nowo zaczęłyśmy owijać badyle sianem (biedny królik nie był zbytnio zadowolony, że mu siano podkradłyśmy), kolejna koszulka poszła na głowę a z włóczki zrobiłam warkoczyki.
Aga jeszcze zrobiła naszej Marzannie dodatkowo grzywkę z watoliny, wszystko przykryła małą chustą.
Na górną część garderoby poszła kolejna moja chusta, ale cóż taka była wizja mojej małej artystki a z artystą przecież się nie dyskutuje ;)
Do chusty przykleiłyśmy kolejną porcję watoliny. Przyoblekłyśmy Marzannę w spódnicę ze starej serwety, a dzięki watolinie pięknie się ułożyła i wypełniła.
Na koniec pas z czerwonej bibuły. I nasza Marzanna do przedszkola skończona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz