Córka ma książkę pamiątkową, pięknie wydana i skrupulatnie wypełniana przez kilka pierwszych lat.
Chłopakom takowych nie zakładałam, za to na ścianie zawisły dwie ramki metryczki o wymiarach 40x30 cm każda.
Zaczęło się od zrobienia odbitki małych stópek i rączek moich chłopaków. W tym czasie a było to w grudniu Anka chodziła z nią jako opiekun. Porosiłam o trochę gliny do zrobienia odbitek. Gotowy odbitki, razem z innymi wytworzonymi przez dzieci glinianymi cudeńkmi, zostały wyprane w piecu do tego przeznaczonym.
Kiedy Aga na zajęciach szkliwiła swoje pracy ja to samo zrobiłam z chłopaków stópkami i rączkami.
I tu zaczęłam się zastanawiać jak ja teraz wyeksponować, mój wybór padł na ramki metryczki.
W Biedronce znalazłam dwie identyczne ramki z klamereczkami do przypinania zdjęć. Ich zdecydowaną zaletą jest fakt że są głębokie dzięki czemu na w takich ramkach zmieściły się odbitki w glinie.
Ponieważ nie byłam aż tak przewidująca aby wcześniej kupić kalendarz z kartkami do wyrywania musiałam zainwestować w dwie kartki z takiego kalendarza, 1 zł/szt. to nie majątek.
Na małych karteczkach zrobiłam metryczki z imieniem, datą urodzenia, wagą i wzrostem, Kiedyś zobaczą że Olek ważył przy urodzeniu tylko 1170 g i mierzył zaledwie 37 cm. Marcin ciutkę więcej bo 1700 i całe 47 cm.
W ramce są też malutkie skarpetki, które i tak były na nich dużo za duże.
Dokleiłam jeszcze na pamiątkę ich opaski ze szpitala. Same rączki i nóżki przykleiłam pianką montażową przezroczystą.
Naokoło
ramki klejem na ciepło przykleiłam cieniutki sznur lampek. W ramkach
były dziurki. Klamerki do zdjęć były przyśrubowane do ścianki. Po ich
ściągnięciu został dziurki. Wszystkie zasłoniłam elementami metryczki,
ale jedną z nich wykorzystałam aby do środka włożyć lampki. Dzięki temu
zabiegowi włącznik lampek został na zewnątrz, do boku ramki przyklejony
taśmą dwustronną.
I niby wszystko już jest, ale nadal mi tu czegoś brakowało, takiej kropeczki nad "i".
Dlatego
na allegro zakupiłam elementy ze sklejki, które przykleiłam do ścianek
mojej metryczki klejem magic. Są tu takie elementy jak wózeczki,
smoczki, aniołek, chmura i dwie sentencje.
Teraz
najtrudniejsza część, a mianowicie wymyśliłam sobie dekoracyjne śrubki
naokoło, które połączą pleksi (też kupioną na wymiar na allegro) z
ramką. Niestety wiązało się to z wywierceniem dziurek w pleksi i ramce o
co musiałam poprosić męża. Czyli wiecie, ile trwa męska realizacja ;)
Po
pół roku ramki były gotowe, no ciut więcej niż te 6 miesięcy. Ale
nieważne, grunt że ramki są skończone, i nawet wiszą na ścianie. A żeby
nie prosić ponownie szanownego małżonka o wywiercenie dziurek (bałam się
że chłopcy osiągną pełnoletność do tego czasu :) ramki przymocowałam na
rzepy do tego celu przeznaczone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz