W szkole Agnieszki ogłoszono konkurs na Marzannę, nagroda ... punkty za zachowanie.
Zmora moja ma niewyparzony język więc dodatkowe punkty jej się przydadzą więc dostała ode mnie zadanie - wykonać Marzannę.
Zapytałam jaki ma na nią pomysł żebym mogła jej dostarczyć materiały. Zdecydowała się na patyk i gałęzie z podcinania drzewek na ogródku.
Powiedziałam Zmorze że same gałęzie to za mało i dobrze żeby poświęciła jedną ze swoich i tak poplamionych bluzek, które ma już tylko po domu.
Żeby zrobić głowę znalazłam Agnieszce jakąś białą robocza rękawice, którą wypełniła córcia watą. Do tego momentu wszystko przywiązane jest sznurkiem.
Chusta na głowie to już była moja działka ponieważ trzeba było przykleić ja klejem na ciepło. Wybrałam stary mały ręczniczek. Spód ręcznika wystaje trochę włosów zrobionych z siana, też podklejonych klejem na ciepło.
Namalowanie buźki Marzannie zostawiłam Agnieszce.
Tak zrobioną Marzannę odstawiłyśmy w kat, gdzie znalazł ją Oluś. I już nie chciał jej nam oddać.
Koniec końców udało się ją wynieść z domu, ale nie obyło się bez łez pożegnania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz