Z tymi słowy przybiegła do mnie Agnieszka. No i czym ten straszliwy pożar ugasić jeśli nie wężem strażackim.
A ponieważ mało czasu (w końcu cały czas się pali) a mój mały strażak z niecierpliwością patrzy na ręce raz dwa zabrałam się do pracy. Z naszych zapasów rolet po papierze (nigdy nie wiadomo, kiedy nas natchnie do tworzenia) zgarnęłam w biegu kilka sztuk. Małymi nożyczkami zrobiłam dziurki i wszystkie rolki połączyłam ze sobą wyciorami.
- mamo,a gdzie woda
No tak, mój mały strażak myśli o wszystkim. Na szczęście jeszcze trochę filcu niebieskiego w zanadrzu miałam, pocięłam na paseczki i gotowe.
ładujemy wodę... |
... i wreszcie gasimy pożar |
Aga takich wymagań estetycznych nie miała. Wąż był, ogień ugaszony. Córka zadowolona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz