Chłopcy dorwali się do Agnieszki książek o eksperymentach, prawdą jest, że Agnieszka była niewiele starsza od nich gdy zaczęła swoją przygodę z eksperymentami i naukę poprzez zabawę.
To głównie Olek się tym interesuje, pokazuje strony i każe sobie tłumaczyć co na nich jest.
I tak doszedł do wulkanu. Ten nie jest naszym pierwszym, pierwszy by l prosty, tylko barwnik, soda i ocet. Taki jaki robiłam również z Agnieszką.
W kolejnym dodałam kilka składników.
W szklance wymieszałam delikatnie 3 łyżki sody, barwnik spożywczy, płyn do mycia naczyń i trochę wody.
Potem chłopcy dolewali ocet. I nastąpiła erupcja.
Przy kolejnej turze wykorzystaliśmy butelkę plastikową.
A tutaj linki do wulkanów zarobionych kiedyś z Agnieszką:
wulkan I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz