Do Tych wybieraliśmy się już w zeszłym roku, ale nie dotarliśmy.
Tym razem nam się udało pojechać i tu i tu.
Najpierw pojechaliśmy odwiedzić żywą szopkę w Tychach zahaczając o Murcki i zabierając ze sobą Agi kuzynkę - Julkę.
Parafia, w której znajduje się żywa szopka jest nadal w budowie i wygląda jak zamek. Już to buduje pewien klimat.
Na wejściu płonęło już ognisko do którego postanowiliśmy się zatrzymać później.
Najpierw dziewczynki chciały zobaczyć zwierzątka.
Były kucyki, owieczki, osiołek, koziołki oraz króliczki.
Na zewnątrz między zagrodami znajdował się również sklepik, można również było kupić kawę, herbatę czy coś do jedzenia.
W środku były jeszcze króliczki oraz piękna szopka.
Na zakończenie postaliśmy chwil kilka przy ognisku, dziewczynki zjadły frytki a my wypiliśmy z mężem kawkę.
Julka podchodziła 3 razy tak jej się spodobało :)
Zaraz potem pojechaliśmy do Katowic do Panewnickiej szopki.
Najpierw przeszliśmy przez ruchomą szopkę, gdzie jest również wystawka szopek.
Nie weszliśmy jedynie do Bazyliki obejrzeć szopkę ponieważ w tym czasie odbywała się msza.
Potem poszliśmy do zwierzątek.
Tutaj z kolei sporo było ptactwa, kucyk, świnki, alpaki, osiołek oraz króliki
PO obejrzeniu obu szopek stwierdziliśmy zgodnie, że bardziej podoba nam się szopka w Tychach.
Jest również bardziej klimatyczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz